Jednymi z najważniejszych elementów formatowania scen są character cue (tytuł postaci), parenthetical (wskazówki interpretacyjne) i dialog.
Ich rozmieszczenie amerykańskie podręczniki scenopisarskie opisują
zwykle calami. Anglosaski system miar dla reszty świata jest
nieintuicyjny. Nie ma potrzeby przeliczać na centymetry, bo prostszą
metodą jest stosowanie jednostki w postaci liczby znaków. Sposób
chałupniczy, ale wygodny.
Jeżeli przejrzeć scenariusze, to można odnieść wrażenie, że każdy autor
ma swój sposób rozmieszczania. Jednak nie należy sugerować się starymi
tekstami (np. Braveheartem) i tymi, które wyszły spod ręki gwiazdorów (np. Tarantino). Stare teksty są stare, a gwiazdorzy mogą więcej.
W teorii
Character cue – tytuł postaci. Zapisujemy wielkimi
literami, zaczynamy od 21. znaku w wersie. Są ograniczenia w liczbie
znaków, ale praktycznie nie mają znaczenia, bo nazwy postaci nie są zbyt
długie. Nie ma sensu silić się na pomysły w stylu Artysta znany kiedyś jako Prince, bo to się zwyczajnie źle czyta.
Parenthetical – wskazówki interpretacyjne. Zapisujemy w nawiasie małymi literami, zaczynamy od 15. znaku w wersie. Są potrzebne, ale scenarzyści stosują je do przesady, wchodząc w buty aktorów, a ci z kolei je bezwzględnie wykreślają. Wspomina o tym m.in. J.J. Connolly, który jako scenarzysta debiutował ekranizacją swojej powieści Przekładaniec (2004). Najpopularniejszą wskazówką interpretacyjną jest prawdopodobnie (beat) (pauza).
Dialog – zapisujemy "normalnie", zaczynamy od 11. znaku w wersie. Limit znaków na wers dialogu to od 32 do 37. Nie dzielimy wyrazów, w ogóle nigdy nie dzielimy wyrazów w scenariuszu.
W praktyce
Fragmenty trzech scenariuszy.
1) John Wick (scenariusz Derek Kolstad).
2) Niepokonana Jane (scenariusz Brian Duffield, przerobiony przez duet Anthony Tambakis i Joel Edgerton) - western z Natalie Portman, zniszczony zakończeniem rodem z XIX-wiecznego romansidła.
Komentarze
Prześlij komentarz