POV (punkt widzenia) w scenariuszu

POV (punkt widzenia) to nie tylko drugorzędny nagłówek sceny, używany w scenach, gdy bohater właśnie odzyskuje przytomność, otwiera oczy i coś widzi. To także środek dramaturgii.

Można takie sceny zapisać na dwa sposoby.

Sposób nr 1 (POV) 

PUNKT WIDZENIA PUŁKOWNIKA LANDY

Na ziemi. Patrzy na Alda (z zakrwawionym nożem w ręce), który siedzi na nim okrakiem. I na Utivicha obok niego. Bękarty podziwiają dzieło Alda.

POWRÓT DO SCENY

Sposób nr 2 (widzi)

Landa leży na ziemi. WIDZI Alda (z zakrwawionym nożem w ręce), który siedzi na nim okrakiem. I Utivicha obok niego. Bękarty podziwiają dzieło Alda.

Przy sposobie nr 1 można się spodziewać, że scena będzie wyglądać tak:

Przy sposobie nr 2 może tak wyglądać, ale już niekoniecznie.

Sposób nr 2 daje więcej swobody w realizacji, ale nie o to chodzi. Jeżeli myślimy o POV tylko jako o rozwiązaniu technicznym, to sposób nr 2 jest lepszy.

Po sposób zapisu nr 1 sięgać należy, kiedy chcemy użyć go jako środka dramaturgii. Brzmi beznadziejnie teoretycznie, przyznam, że sam nie wiem jak zdefiniowałbym termin „środek dramaturgii”. Sprawa jest jednak banalnie prosta.

Na początek przykłady skrajne.

Był taki film, Mroczne przejście (1947), cudowne dzieło kina noir, z Bogartem. Bogart gra faceta wrobionego w morderstwo żony, który ucieka z więzienia i próbuje znaleźć prawdziwego zabójcę. Aby nie wpaść tak łatwo w ręce ścigających go gliniarzy, decyduje się na operację plastyczną. Pierwsze 40 minut oglądamy tylko z POV bohatera. Widzimy go dopiero, gdy jest zabandażowany. A potem to wrażenie, gdy ściąga bandaż, i w lustrze pojawia się twarz Bogarta.

Był też inny film, Doom (2005), ekranizacji gry first-person shooter (na Wikipedii tłumaczą to jako „strzelanka pierwszoosobowa”). Straszliwy to był szajs. Gdy jednak w końcówce zobaczyliśmy nagle świat przedstawiony oczami bohatera, który zaraz potem rusza zabijać szkaradztwa w opuszczonej marsjańskiej bazie – to cała sala w kinie była zachwycona. Poczuła się jak przed komputerem, grając w grę.

Nie dałoby się przekazać, jak ma wyglądać początek Mrocznego przejścia i końcówka Dooma, używając sposobu nr 2.

Sposób nr 1 przydaje się w pisaniu horrorów, thrillerów i kryminałów. Powiedzmy, że nie chcemy zdradzać od początku tożsamości antagonisty (mordercy), to sposób nr 1 zapisu jest idealny. Trudno też byłoby inaczej napisać to, co zrobił Sam Raimi w Martwym źle.

Ale już nie trzeba korzystać ze sposobu nr 1 przy filmach romantycznych, aby opisać moment, gdy bohater widzi i zakochuje się w dziewczynie. Filmowcy potrafią czytać scenariusze. Przykładem scena w Dużej rybie (2003), w której Edward Bloom (Evan McGregor) po raz pierwszy widzi Sandrę (Alison Lohman).

Tekst i ujęcie.

Wystarczył zwrot „dostrzega” (notices). 

Tak więc w większości przypadków dla opisania scen POV wystarczają słowa „widzi”, „dostrzega” i synonimy. Po wariant z opisem drugorzędnego nagłówka sceny trzeba sięgać ostrożnie i oszczędnie. Tym bardziej, że lektura scenariusza przeładowanego drugorzędnymi nagłówkami scen jest po prostu męcząca.

Komentarze