„Niebo zbudowane na wierzchołku piekła”. Szanghaj czasów Indiany Jonesa


Rok 1935. Gdyby Indiana Jones nie uciekał tak szybko i został w Szanghaju, to trafiłby do miejsca, gdzie przywódca Zielonego Gangu był wcześniej szefem policji. Zobaczyłby pogrzeb „chińskiej Grety Garbo”, która zaraz po tym, jak zagrała kobietę popełniającą samobójstwo... popełniła samobójstwo. Poznałby chińskiego generała, który tak naprawdę był Żydem spod Radomia, a za jego pośrednictwem amerykańską dziennikarkę widywaną w towarzystwie gibona. A jeżeli chciałby poczytać coś po polsku, to kupiłby od gazeciarza wydawane na miejscu „Echo Związku Młodzieży Polskiej”.

Oglądałbym jak zaczarowany taki spin-off przygód Indiany, twardo osadzony w rzeczywistości historycznej i z historycznymi postaciami. Ale zanim o bohaterach, to o miejscu akcji.

W tamtym czasie Szanghaj był podzielony na trzy części: chińską, Dzielnicę Międzynarodowa (International Settlement) i Koncesję Francuską. Dwie ostatnie, stanowiące centrum miasta w każdym tego słowa znaczeniu, miały status prawny, który mógłby być mokrym snem jurystów. Niby nie kolonie, ale rządzone głównie przez Europejczyków.

***

Nie ma w nim nic azjatyckiego czy chińskiego; to wielka europejska metropolis wyrzucona nad chińskimi morzami, z wielkimi budynkami, jakie istnieją tylko w stolicach Europy, i to nie we wszystkich – gmach Rady Miejskiej w Szanghaju, na przykład, usuwa w cień nasz Mansion House w Londynie.

Miles Lampson, brytyjski dyplomata, 1927 rok [1]

***


Europejska i amerykańska prasa wymyślały różne określenia Szanghaju. Niektóre banalne jak Chiński Nowy Jork [6], inne nieco lepsze jak Królowa Oceanu Spokojnego [6]. I jedno piękne, opisowe: „niebo zbudowane na wierzchołku piekła” [1]

Niezłe jest też Miasto Czterdziestu Sześciu Narodów [6]. Trafna nazwa, bo z pewnością tyle nacji dałoby się znaleźć w trzymilionowej metropolii. Szanghaj przyciągał, bowiem – jak pisał dziennikarz Henryk Liński –

był jeszcze do niedawna prawdziwym miastem z „tysiąca i jednej nocy”. Jednym z tych ostatnich miast świata, do którego schroniła się – bajka i wielka Przygoda. Międzynarodowy raj awanturników i ludzi szukających malowniczości, miasto tysiąca możliwości i niemożliwości [7].

Indiana Jones odnalazłby się tam bez wątpienia i szybko trafiłby do hotelu Astor House, który po chwilowym kryzysie znowu czarował jak w latach dziesiątych czy wczesnych dwudziestych.

Panorama dzielnicy Hongkou. Na pierwszym planie wieża urzędu pocztowego, a na drugim planie gmach hotelu Astor House

Z ludzi, którzy przewijali się przez hotel i imprezownię w jednym, uwagę musiał przykuwać Dwie Spluwy (Two-Gun).

– Dlaczego nazywają cię Dwie Spluwy?

– Bo noszę dwie spluwy

Dwie Spluwy nazywał się Morris Cohen. Świetny gawędziarz, ale nie wiem, czy był to facet skłonny do wynurzeń na temat swojego pochodzenia. W najlepszym razie zarzekałby się, że jest z urodzenia londyńczykiem [8] i za dzieciaka nazywano go Grubym Mośkiem (Fat Moishe). Z nadwagą to prawda, ale z pochodzeniem nie do końca. Owszem, wychował się nad Tamizą, ale przyszedł na świat nad Wkrą – urodził się w 1887 roku w Radzanowie koło Radomia i naprawdę nazywał się Abraham Miączyn. Rodzina dopiero po emigracji na Wyspy Brytyjskie stwierdziła, że nazwisko Cohen będzie lepsze. [9]  

Cohen za nastolatka dwukrotnie lądował w  więzieniu, później wyjechał do Kanady, gdzie zajmował się hazardem, gangsterką, obrotem nieruchomościami i handlem bronią, a przy okazji zżył się z chińską diasporą. Znajomości zaowocowały po I wojnie światowej, kiedy do Azji ściągnął go chiński przywódca Sun Jat-sen. Cohen pomógł mu dopiąć umowę z Kanadyjczykami w sprawie budowy kolei i został ochroniarzem jego i jego żony Soong Ching-ling. Pewnego razu postrzelony, odtąd nosił przy sobie dwie spluwy i zyskał przezwisko... Dwie Spluwy. [9] Następca Sun Jat-sena, Czang kaj-szek, awansował Cohena na generała. [10]

***



Dwie Spluwy właśnie w Astor House poznał mieszkającą tam dziewczynę. [11] Którą? Tę z gibonem na ramieniu.

– Jestem Mickey, a to pan Wills – tak się zwykle przedstawiała. [12]

Była to Emily Hahn, Amerykanka, dziennikarka i pisarka. Trudno było o lepszą towarzyszkę przygód, bo kusiło ją zakazane i niebezpieczne. Jej ulubionym zwrotem było: „Nikt nie mówił, że nie wolno”.

A w przypadku Szanghaju to właśnie chińska część była tą niebezpieczną, zakazaną. Hahn dała się jej pochłonąć, została konkubiną jednego z chińskich literatów i zaczęła palić opium. I pisała jak szalona, niemal w tempie jedna książka na rok.

Na pograniczu obu światów, zachodnich enklaw i chińskiego Szanghaju, funkcjonował Dziobaty Huang (właściwie Huang Czin-jing). [13] Był szefem detektywów w Koncesji Francuskiej (po wielu latach wyleciał jednak z policji) i jednym z przywódców Zielonego Gangu, którego główną domeną były handel opium, hazard i prostytucja.

Wielkie Ucho

W międzywojennym Szanghaju nie dało się nie spotkać prostytutki. W latach trzydziestych mieszkało ich tam co najmniej(!) 100 tysięcy. [14] Co trzynasta kobieta w Szanghaju! Sporo, jak na wielkość populacji, było wśród nich Rosjanek.

Barwne przezwisko miał też współpracownik Dziobatego Huanga, również jeden z liderów Zielonego Gangu – Tu Jüe-szeng. [13] Jego ksywka to Wielkie Ucho. [16]

***

Ucieczką od rzeczywistości zwykle było kino, jednak chińskie kino za sprawą twórców z Szanghaju podejmowało tematy bliskie biednym mieszkańcom przeludnionej metropolii. Przykładem może być Bogini (1934, w angielskich publikacjach jako Goddess, ale na plakacie widać Street walker, co należałoby tłumaczyć jako Ulicznica), tragiczna historia samotnej matki zmuszonej do prostytucji.


W roli głównej wystąpiła Ruan Lingyu, 24-letnia aktorka, którą do znudzenia opisuje się jako „chińską Gretę Garbo”. Określenie dobrze oddaje jej pozycję w tamtejszej kinematografii. Lingyu bardzo świadomie prowadziła swoją karierę. Preferowała filmy społecznie zaangażowane, grała zwykle u lewicujących reżyserów z Szanghaju.

Rok po Bogini wystąpiła w kolejnym dramacie, Nowe kobiety. Bohaterka, wykształcona kobieta zaszczuta przez opinię publiczną i plotki, decyduje się na samobójstwo.

Sama Ruan Lingyu też była obiektem licznych i zjadliwych ataków, głównie za porzucenie męża. Nowe kobiety weszły do kin w lutym 1935 roku, 7 marca Ruan Lingyu się otruła. Zbieżność losów bohaterki i aktorki robiła wrażenie.

Szybko świat dowiedział się, że Ruan Lingyu zostawiła list pożegnalny, w którym wskazuje na pomówienia i oszczerstwa jako przyczyny decyzji o odejściu. Temat podchwyciły media i nie tylko. Lewicowy publicysta Lu Xun (przewodził Lidze Lewicowych Pisarzy) grzmiał, że winne są opinia publiczna i generalny braku szacunku dla kobiet. [17]

Dopiero w 2001 roku odkryto, że to nie był prawdziwy list pożegnalny Ruan Lingyu. W prawdziwym obwiniała swojego partnera, Tang Jishana, który ją zdradzał i bił. Jednak Tang Jishan razem z kochanką (tą, z którą zdradzał Lingyu) i jej siostrą podrobił list pożegnalny. [17]


Pogrzeb Ruan Lingyu ściągnął tłumy. Co najmniej 100 tysięcy, „Variety” pisało o 300 tysiącach. Kilka fanek popełniło samobójstwo, zostawiając bliskim informacje w stylu: „Skoro Ruan Lingyu nie żyje, to po co mam żyć?”. [18]

***

I jeszcze polskie akcenty. Polaków w 1935 roku mieszkało w Szanghaju około pół tysiąca. Mieścili się w granicach błędu statystycznego. Zwykle byli to drobni kupcy, rzemieślnicy i pracownicy sezonowi. Nie mieli swojego kościoła (polska parafia powstała w 1939 roku) ani duszpasterza, więc brakowało ważnego elementu spajającego polskich migrantów, będących w większości katolikami. [19]

Ale za to funkcjonował Dom Polski (od 1917 roku) [19], działał też polski konsulat (od 1929 roku poselstwo), w którym organizowano gwiazdki dla polskich dzieci.  W 1936 roku zaczęto wydawać „Echo Związku Młodzieży Polskiej”, z czasem przekształcone w „Echo Szanghajskie”.

Gwiazdka dla dzieci polskich w Szanghaju w 1929 roku

***


Szanghaj czasów Indiany Jonesa skończył się w 1937 roku. 13 sierpnia chińską część miasta zaatakowali Japończycy, szanując neutralność Dzielnicy Międzynarodowej i Koncesji Francuskiej. Nie oznaczało to, że ich mieszkańcy byli bezpieczni. Chińska bomba przez pomyłkę spadła na Dzielnicę Międzynarodową (liczba ofiar: ponad 1700 osób). [3] Cywile z chińskiej części miasta i okolic za wszelką cenę chcieli dostać się do International Settlement. W ciągu kilku tygodni Międzynarodowa Dzielnica, mająca przed japońskim atakiem 1,7 miliona mieszkańców, dobiła do 4,5 miliona. [4]

Po trzymiesięcznej bitwie Japończycy zdobyli chiński Szanghaj. Nie było litości. W statystykach strat obu stron nie znajdziemy jeńców, bo jeńców nie brano. [20]

Oficjalnie wygrali w Japończycy, w rzeczywistości bezpańskie psy z Szanghaju, utuczone ciałami żołnierzy i cywili. [5]

Dwoje małych dzieci na peronie zbombardowanego Dworca Południowego w Szanghaju w 1937 roku

 

Przypisy

[1] Jakub Polit, Pokój czy wojna? Bitwa o Szanghaj w 1937 a strategia narodowych Chin w wojnie chińsko-japońskiej 1937–1945, Pamięć i Sprawiedliwość 2019, 2, s. 96.

[2] Tamże, s. 98.

[3] Tamże, s. 107.

[4] Tamże, s. 115.

[5] Tamże, s. 116.

[6] Katarzyna Michalewicz, „Chicago Dalekiego Wschodu”, „Miasto Tysiąca i Jednej Nocy” czy „Babilon Wschodu” – Szanghaj i Polonia szanghajska w wybranej polskiej przedwojennej prasie w latach 30. XX wieku, Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny 2023, 1, s. 100.

[7] Tamże, s. 98.

8] Matthias Messmer, China: Schauplätze west-östlicher Begegnungen [eBook], Wien 2007, s. 610 (cytat: Cohen selbst srach immer von London als seinem Geburtsort). 

[9] Brian L. Evans, Eli Yarhi, Morris “Two-Gun” Cohen, The Canadian Encyclopedia, 2008.

[10] Matthew B. Schwartz, Jews in America, Eugene, Oregon 2019, s. 235.

[11] Taras Grescoe, Shanghai Grand: Forbidden Love and International Intrigue in a Doomed World, New York 2016, s. 201.

[12] Ken Cuthberson, Nobody Said Not to Go: The Life, Loves, and Adventures of Emily Hahn, Boston 1998.

[13] Witold Rodziński, Chiny w ogniu, Wrocław 1983, s. 148. 

[14] Amy O'Sullivan, Prostitution in Shanghai in the period 1911-1940, „Trinity Women's Review” 1, 2007, s. 94.

[15] Tamże, s. 97.

[16] Tadeusz Biliński, Triady  chińska mafia (3), „Palestra” 48, 2003, 9–10.

[17] Biographical dictionary of Chinese women. The Twentieth Century 1912-2000, eds. Lily Xiao Hong Lee, A.D. Stefanowska, New York 2003, s. 437. 

[18] Richard J. Meyer, Ruan Ling-Yu. The Goddess of Shanghai, Hong Kong 2005, s. 63.

[19] Katarzyna Michalewicz, „Chicago Dalekiego Wschodu”, „Miasto Tysiąca i Jednej Nocy” czy „Babilon Wschodu” – Szanghaj i Polonia szanghajska w wybranej polskiej przedwojennej prasie w latach 30. XX wieku, Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny 2023, 1, s.  111–112.

[20] Jakub Polit, Pokój czy wojna? Bitwa o Szanghaj w 1937 a strategia narodowych Chin w wojnie chińsko-japońskiej 1937–1945, Pamięć i Sprawiedliwość 2019, 2, s. 122.

Zdjęcia / Photos

Wikimedia Commons, Narodowe Archiwum Cyfrowe.



Komentarze